Peter Prevc został trzecim w historii Słoweńcem, któremu udało się stanąć na podium końcowej klasyfikacji Turnieju Czterech Skoczni. W tym sukcesie jest też jednak pewna gorycz...

Dotychczas ten wyczyn udał się w sezonie 1996/97 Primožowi Peterce, który wówczas zwyciężył w niemiecko-austriackiej imprezie, oraz Petrowi Žoncie, który w sezonie 2003/04 stanął na najniższym stopniu podium. Trzecie miejsce Prevca w 63. Turnieju Czterech Skoczni miało jednak swój gorzki smak. Słoweniec na półmetku rywalizacji tracił do Krafta 1,1 punktu i miał realną szansę na zwycięstwo, którą pogrzebał słabszym występem w Innsbrucku. Jakie myśli krążyły po głowie 22-latka, kiedy razem ze Stefanem Kraftem i Michaelem Hayboeckiem znalazł się na "pudle"?

- Kiedy stałem na podium, myślałem o tym, że było to dziesięć najtrudniejszych i najcięższych psychicznie dni w mojej karierze i cieszyłem się, że to już koniec. Najważniejsze było, żeby pokazać dobre skoki - przyznał słoweński skoczek. - To była wielka szkoła. Tylko kiedy jesteś w czołówce turnieju, widzisz, jak wielkim czymś jest to wszystko. Kiedy masz w rękach szansę na zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, staje się to okrutne i brutalne. Dwanaście piekielnych dni z konkursami i codziennymi rozmowami z mediami, dlatego koniecznie trzeba było opanować głowę, aby nie rozmyślać zbyt wiele. Na koniec był zbyt duży nacisk na skoki oraz wyniki i straciłem koncentrację. Nie było czerwonej lini.

Jak powiedział Słoweniec, podium Turnieju Czterech Skoczni było brakującym sukcesem w jego wstępnej kolekcji:

- Z każdym dniem znaczy to więcej. To trofeum ostatnich wielkich zawodów, którego mi brakowało. Początkowy pakiet medali już uzbierałem - stwierdził zadowolony.

Medale igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata, mistrzostw w lotach, drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, a teraz trzecie miejsce w turnieju - to bogata lista sukcesów 22-letniego skoczka. Kiedy jednak Słoweniec sięgnie po te z najcenniejszego kruszcu?

- Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Zawsze chcę iść do przodu i być lepszy - zapowiedział Prevc. - Jestem zadowolony, kiedy oddaję wspaniałe skoki i robię postępy, które poniosą mnie wysoko.

Peter Prevc w ostatnim konkursie turnieju osiągnął w swoich próbach 133 i 134,5 metra i jedynie o 0,1 punktu przegrał miejsce na podium ze Stefanem Kraftem.

- Teraz mogę powiedzieć, że to był dla mnie dobry dzień. Po serii próbnej nic nie wskazywało na takie rozwiązanie, bo znów za bardzo skupiałem się na każdym ruchu. Wtedy postanowiłem, że w konkursie skrajnie zaryzykuję. Skoczyłem na siłę i na szczęście dobrze to wyszło. Jestem dumny, że po miejscu w drugiej dwudziestce w serii próbnej szybko się pozbierałem i dotarłem prawie do czuba. Od czasu zawodów w Garmisch do pierwszej serii konkursowej tutaj oddałem tylko jeden skok, który był na światową czołówkę - pomiędzy nimi za dużo błądziłem. Gdyby mi się nie udało, nie wiem, jak byśmy rozmawiali po tych zawodach.

Podczas konkursu w Bischofshofen Prevc musiał bronić swojego trzeciego miejsca - wywiązała się o nie zacięta walka z weteranem skoków Noriakim Kasaim:

- To było wyjątowe doświadczenie. Dopiero po drugim skoku zacząłem patrzeć, ile punktów zdobył i jaki będzie wynik - wyznał podopieczny Gorana Janusa.

Turniej zakończył się triumfem Stefana Krafta, który wyprzedził zwycięzcę z Bischofshofen - Michaela Hayboecka:

- Obaj byli wielkimi suwerenami, zasłużyli na gratulacje. Wiedzą dokładnie, co robić. Biorąc pod uwagę, że Austriacy są na najwyższym stopniu podium od siedmiu lat, mają oczywiście potrzebną wiedzę, jak zdobywać to trofeum.

63. Turniej Czterech Skoczni obfitował w upadki, niektóre z nich bardzo groźne, jednak - jak większość skoczków - tak i Prevc stara się o tym nie myśleć:

- Szkoda, że tak się stało. W tym roku było wiele upadków. Specjalizujemy się w skakaniu, toteż zapominamy, jak jeździ się na nartach i przydałby nam się jakiś kurs. To nie było przyjemne, kiedy skocznia ucichła, zawody zostały wstrzymane, a na ekranie widzisz upadek...

Na austriacką część turnieju przyjechał ojciec Petra Prevca - Božidar, który mógł razem z synem cieszyć się z sukcesu w Bischofshofen. Z występu swojego podopiecznego dumny był również szkoleniowiec Słoweńców.

- Po wszystkich problemach Peter pokazał, że jest mistrzem. Patrząc na ostatni skok w Bischofshofen, będzie bardzo mocny w tym sezonie. Mile mnie zaskoczył Dežman, również występ Pungertara był dobry. Od Damjana i Kranjca na turnieju oczekiwałem większej stabilności. Rywalizacja jest wyrównana, różnice małe i każdy z pierwszej dziesiątki może wygrać. Tym razem Kraft i Hayboeck byli zbyt mocni - ocenił Goran Janus.

Podopieczni Janusa nie będą mieli zbyt dużo czasu na odpoczynek. Jeszcze dzisiaj odbędą trening kondycyjny, jutro do południa będą trenować w Planicy, a po południu wyruszą z powrotem do Austri na loty na Kulm. W ubiegłym roku, to właśnie tam Prevc sięgnął po swoje pierwsze w karierze zwycięstwo w Pucharze Świata:

- Najpierw podróż do domu, potem chwila odpoczynku i Kulm. Cieszę się na loty tam. Chociaż trzeba pamiętać, że jest to nowa skocznia i w piątek zobaczymy, jak to wszystko wygląda - powiedział trzeci zawodnik klasyfikacji końcowej 63. Turnieju Czterech Skoczni. - Teraz może się wydawać, że te konkursy są zbyt szybko, ale jutro już nie. Nie mogę doczekać się powrotu do domu i odpoczynku. Kiedy odpocznę, będę chciał kolejnego konkursu. Biorąc pod uwagę, że jest to nowy i powiększony mamut, powoli przyjdzie ten dreszcz emocji przed pierwszymi lotami w sezonie - zapowiedział Prevc.