Kamil Stoch wygrał Puchar Świata w Zakopanem! Polak wyprzedził Stefana Krafta i Severina Freunda. W finale mieliśmy jeszcze trzech Polaków: Żyłę, Murańkę i Kota, ale cała trójka spisała się fatalnie w II serii.

Nadszedł czas na ten dzień w roku, na który czekają wszyscy polscy kibice. Konkurs Pucharu Świata w Zakopanem. Po udanych kwalifikacjach mieliśmy nadzieję na wysokie miejsce Kamila Stocha i na awans dużej ilości Polaków do II serii.

Zawody rozpoczął z 8. belki Stanisław Biela. Nasz zawodnik spoza kadr poleciał na 109,5 metra i nie miał szans na awans. Tuż po nim zaprezentował się bardziej doświadczony Krzysztof Miętus, który lądował raptem metr dalej...

Szybko prowadzenie objął Sebastian Colloredo (113 m), a kolejnymi liderami byli Zografski (114,5 m), Justin (116,5 m) i Hilde (122,5 m).

Trzecim Polakiem w konkursie był Maciej Kot, który skakał w kratkę. Dziś w zawodach poszybował na 121 metr, co dawało szansę na II serię.

124,5 metra uzyskał Ilmir Hazetdinov, który ostatnio skacze bardzo dobrze i to Rosjanin był na prowadzeniu. Potem w krótkich odstępach czasu oglądaliśmy aż czterech Polaków. Najpierw Klemens Murańka uzyskał 122 metry, następnie Zniszczoł lądował na 119,5 metra, Ziobro (112,5 m) i Kubacki (113 m). Niestety Ziobro i Kubacki jako trzeci i czwarty z naszych mogli pożegnać się z konkursem. Pozostali czekali na awans.

Po serii słabych skoków złą passę przerwał Jurij Tepes uzyskując 125,5 metra i został nowym liderem. Po słabym skoku Jarkko Maeaettae na 114,5 metra mieliśmy za to Murańkę w II serii.

Kolejny dobry skok należał do Taku Takeuchi. Japończyk poleciał na 125 metrów i zajmował drugie miejsce. Tuż po nim na belce pojawił się Kamil Stoch, a trybuny znacznie się ożywiły. Polak przy ogromnej wrzawie poszybował aż 134 metry i miał prawie 17 punktów przewagi nad Tepesem.

Piotr Żyła był trzecim naszym skoczkiem w finale. Wiślanin uzyskał 124 metry co dało mu tymczasową 4-tą lokatę, po skoku Daiki Ito także Maciej Kot wszedł do II serii. Był on ex aequo z Japończykiem.

Kolejnym skoczkiem, który dołączył do czołówki był Anders Jacobsen (125 m). Norweg zajmował drugą pozycję. Nieźle skakali też Eisenbichler (123,5 m), Freitag (123 m), Damjan (124,5 m), Schlierenzauer (125,5 m) i Kasai (128 m). Japończyk był przed Jacobsenem o 0,6 punktu.

129 metrów uzyskał Anders Fannemel, który dobrze czuje się na Wielkiej Krokwi. Norweg wyprzedził Kasaiego. Roman Koudelka z kolei był między Fannemelem i Kasaim.

Głownym rywalem Kamila wydawał się Severin Freund. Niemiec poleciał 131 metrów i tracił do Polaka 5,2 punktu. Peter Prevc wczoraj wywindował Słowenię na 3. miejsce. Dziś indywidualnie także spisał się znakomicie. 132 metry dawały mu drugą pozycję.

Na belce pozostało dwóch Austriaków. Najpierw Hayboeck poleciał 131,5 metra (czwarty), a potem Kraft 133 metry (drugi).



Drugą serię rozpoczął Maciej Kot skokiem z 8. belki na 114,5 metra. Szybko pokonał go Ito uzyskując 122,5 metra. Japończyk na dłuższy czas objął pozycję dla lidera zawodów.

Klemens Murańka także był słabszy od wielu skoczków w II serii. Tylko 115,5 metra spowodowało jego spadek pod koniec trzeciej dziesiątki.

Dopiero Tom Hilde skokiem na 121,5 metra pokonał Japończyka. Kolejni zawodnicy mieli już dodawane punkty za wiatr, a więc ten zmienił kierunek.

W takich warunkach musiał poradzić sobie Piotr Żyła. Polak poleciał tylko 113 metrów i dołączył do ogona, gdzie czekali na niego Murańka i Kot... Fatalny występ polskich skoczków...

Kolejnymi liderami zawodów zostawali Markus Eisenbichler (120,5 m), Richard Freitag (121 m), Taku Takeuchi (121 m) i Jurij Tepes (125 m). Słoweniec miał aż 14,3 punktu przewagi nad drugim Takeuchim i liczył na awans do czołowej dziesiątki.

Tę rozpoczął jego rodak, Jernej Damjan skokiem na 122 metr był drugi. Kolejnym zawodnikiem na belce był Jacobsen, który uzyskał taki sam rezultat jak jego poprzednik, ale przegrał z Damjanem bonifikatą za wiatr. Dopiero Noriaki Kasai skokiem na 124 metr zbliżył się do lidera. Tracił jednak do niego 3,4 punktu.

Roman Koudelka lądował na 126 metrze, ale miał więcej punktów odjętych za wiatr pod narty. Czech przegrywał ze Słoweńcem o 1,5 punktu...

Anders Fannemel nie dał się wyprzedzić Tepesowi. 132,5 metra Norwega dała mu notę powyżej 250 punktów. Miał jednak sporą stratę (ponad 8 punktów z 1. serii) do kolejnych zawodników, którzy pozostali na belce.

Michael Hayboeck lądował raptem pół metra bliżej od Fannemela i to on był nowym liderem. Tuż po nim Severin Freund huknął jak z armaty 133 metry i to on był na prowadzeniu.

Peter Prevc zajmował 3. miejsce po pierwszym skoku. W drugiej próbie uzyskał nieco mniej od rywali - 130,5 metra, co dało mu miejsce za Niemcem.

Lider Pucharu Świata był pod presją. Musiał skoczyć około 131,5 metra by objąć prowadzenie. Austriak poleciał dalej dwa metry i wysoko ustawił poprzeczkę Kamilowi. Polak z kolei, aby wygrać zawody potrzebował aż 134 metra. Poszybował 133 metry, ale miał wysokie noty za styl, dzięki którym odniósł pierwsze zwycięstwo w tym sezonie!


klasyfikacja generalna Pucharu Świata »
wirtualna klasyfikacja Światowej Listy Rankingowej (WRL) »