Bardzo interesujący pod wieloma względami był dzisiejszy konkurs Pucharu Świata w Willingen. Kilka powodów do radości, kilka rozczarowań i śledztwo kryminalne, jak w niejednym filmie akcji.
Oto wypowiedzi "zamieszanych" w dzisiejsze wydarzenia skoczków z Niemiec i Austrii oraz ich trenerów.
Dość rozczarowany zajęciem czwartego miejsca był Michael Uhrmann, tym bardziej, że do miejsca na podium zabrakło mu 1,1 pkt. "To, że wczoraj stanęliśmy na podium jako drużyna, było dla nas bardzo ważne. Dziś okazało się, że wyniki drużynowe umiem przełożyć na indywidualne. Szkoda, że moje skoki nie wystarczyły na podium, ale będę skakał coraz lepiej". Uhrmannowi bardzo podobała się atmosfera panująca w Willingen: "Przed taką wspaniałą publicznością wszystko musiało mi się udać, jednak cieszę się na nadchodzące dwa dni spokoju".
Wyjątkowo zawiedziony musi być również zawodnik niemiecki rokujący największe nadzieje na dziś, po wczorajszym konkursie, Georg Spaeth. Jeszcze wczoraj mówił: "Do tak dobrych skoków jaki ja oddałem, potrzeba bardzo dobrych warunków atmosferycznych. Na szczęście ja takie miałem". Trudno powiedzieć, czy to dzisiejsze warunki, czy smutek związany z kontuzja Alexandra Herra, dzisiaj wbiły Spaetha w zeskok 38,5 metra bliżej niż wczoraj. "Martwi mnie wypadek Alexa" - powiedział. "Georg nie miał dobrych warunków, ale oprócz tego był dośc bierny w powietrzu" - analizuje ekspert RTL Dieter Thoma. Sam Spaeth komentuje: "Dzisiaj spóźniałem odbicie i nie mogłem dobrze odbić się od progu. Wszyscy musimy zrobić sobie przerwę, pojechać do domu i kontynuować program treningowy".
Przynajmniej jeden zawodnik niemieckiej drużyny zadowolony jest ze swojego dzisiejszego występu. To Michael Neumayer, który skokami na 134,5 i 123 m wyskakał sobie dobrą dwunastą lokatę. "Nareszcie i ja miałem szczęście" - cieszy się.
Nie tylko udane skoki Martina Hoellwartha wzbudziły dziś szczególne zainteresowanie kadrą Austrii. Stało się tak również za sprawą kolejnego sprytnego pomysłu skoczków na zwiększenie powierzchni nośnej kombinezonów. Andreas Widhoelzl i Thomas Morgenstern już od wczoraj przypinali przód nogawki do buta, co czujnym okiem wypatrzył Mika Kojonkoski, sfotografował, nagłośnił i o mały włos nie pozbawił obu skoczków szansy na występ w zawodach.
Niemiecki Dyrektor Sportowy Rudi Tusch powiedział: "Jest taka tendencja, że zawsze jakiegoś sportowca ciągnie do stosowania niedozwolonych środków". Dodał później: "Przypuszczamy, że materiał, z którego zrobione są kombinezony Austriaków, jest bardziej rozciągliwy, niż ten, którego używa większość zawodników". Trener Niemców Peter Rohwein stwierdził ponadto, że: "To rzucało się w oczy, że ich kombinezony są niższe w kroku".
Za sukces może uznać dzisiejsze zawody Martin Hoellwarth, jednak i on podkreśla, że dużo zależało jednak od szczęścia. "Złapałem dzisiaj dobry wiatr. Warunki były dziś o wiele lepsze niż wczoraj. Niestety w drugiej serii straciłem kilka metrów już przy odbiciu, ale i tak honorowym zwycięzcą okazał się Ahonen".
Trener Hoellwartha, Alexander Pointner, wierzy w swojego podopiecznego: "On dogania Ahonena i widzę jeszcze elementy, które on może poprawić". "Jesteśmy przygotowani na Kulm", dodaje. Skład austriackiej drużyny zostanie powołany we wtorek.