Bjoern Einar Romoeren, któremu szczęście na Festiwalu Skoków pod Tatrami dopisało tylko połowicznie, odbierając upadkiem w drugiej serii to, co z trudem udało mu się osiągnąć w pierwszej, bardzo gorąco wypowiedział się o dzisiejszym konkursie oraz występie swoich kolegów z drużyny.
"To był świetny wieczór, na bardzo dobrej skoczni, pośród fantastycznej publiczności. Myślę, że nasza drużyna może spokojnie mówić o sukcesie, chociaż ja zbyt wiele do tego wyniku nie dołożyłem. Popełniłem błąd przy lądowaniu, wielka szkoda, bo byłem dość wysoko po pierwszej serii. Moje narty są co prawda w kiepskim stanie, ale ja czuję się bardzo dobrze i na pewno postaram się "poprawić" w dniu jutrzejszym. Obiecuję!" komentował pozostający w dobrym humorze Romoeren.
Przypomnijmy, Norwegowie dzięki Ljoekelsoeyowi mogą się dzisiaj cieszyć z wygranej tak jak i my możemy się cieszyć z trzeciego triumfu Adama Małysza w tym sezonie. Ponadto fantastycznie spisał się Lars Bystoel, który z każdym konkursem zdaje się poprawiać swoją technikę i jest już praktycznie pewnym członkiem ekipy norweskiej na Mistrzostwa Świata w Oberstdorfie. Pettersen, Stensrud, Ingebrigtsen i Romoeren znaleźli się na dalszych pozycjach, ale jak stwierdził Bjoern-Einar: "Skakaliśmy dzisiaj dość równo, może nie na miarę naszych możliwości, ale dobrze. Osobiście jestem zadowolony ze swoich skoków, mimo że nie mogłem opanować gniewu po drugiej serii. Byłem zły na siebie, ale teraz już myślę do przodu i sądzę, że Wikingowie nie zawiodą w niedzielę."
A jak będzie, przekonamy się już za kilkanaście godzin.