Czwarta część podsumowania to trzecia dziesiątka. Bezpośrednie zaplecze światowej czołówki. Miłym zaskoczeniem jest tu obecność Kamila Stocha. Wreszcie jakiś polski zawodnik poza Małyszem pokonał barierę przeciętności… Obok kilku żądnych sukcesu młodych skoczków, w tej grupie znajdujemy też typowych zesłańców.
30. Kamil Stoch (Polska) – 168 punktów (3/+15) / 25.05.1987
Kamil rozpoczął sezon niemrawo i w pierwszych dwóch konkursach nie zdobył bodaj punktu. W następnych dziewiętnastu tylko sześć razy nie przebrnął przez pierwszą serię (z kulminacją w postaci trzech z rzędu konkursów w Zakopanem i w Oberstdorfie), w kilku odegrał naprawdę poważną rolę. Zwrócił na siebie uwagę w Turnieju Czterech Skoczni (do którego zdobył tylko 5 punktów w trzecim konkursie sezonu w Lillehammer), tam z zawodów na zawody skakał lepiej: w Oberstdorfie był dwudziesty dziewiąty, w Ga-Pa dwudziesty pierwszy w Innsbrucku – piętnasty, zaś w Bischofshofen uplasował się na najwyższym w sezonie dziewiątym miejscu. Po Turnieju przyszło trochę gorszych startów: punktował tylko w Vikersund (był tam 25.), pierwszym Titisee (siedemnasty) i Klingenthal (dwudziesty czwarty). Bardzo udanie zaprezentował się na MŚ – trzynaste miejsce na dużej i jedenaste na średniej możemy zaliczyć do nadspodziewanie udanych. Po nich ładnie skakał w Lahti (dwunasta pozycja), Kuopio (piętnasta), drugim Oslo (dziewiętnasta), pierwszej i trzeciej Planicy (miejsca 24. i 11.) – generalnie rzecz biorąc rozbudził nasze apetyty na przyszły sezon i – co ważne – przestał być anonimowym zawodnikiem dla przeciętnego fana skoków za granicą.
29. Bjoern Einar Romoren (Norwegia) – 174 punkty (5/-23) / 01.04.1981
Pierwszy raz Romoeren nie został sklasyfikowany w "15" (od kiedy zdobywał punkty, od wtedy się w niej mieścił). Możemy mówić więc o prawdziwej porażce. Zdarzyły mu się (na 15 występów) trzy dobre starty (ósmy w Engelbergu, piąty w Ga-Pa, dziesiąty w drugiej Planicy), dwa niezłe (dwunaste miejsce w Vikersund, siedemnaste w ostatniej Planicy), cztery fatalne (gdzie nie zmieścił się w trzydziestce) i sześć przeciętnych, kiedy to punktował, ale w trzeciej dziesiątce (27. w drugim Engelbergu, 28. w Oberstdorfie, 25. w trzecim Oberstdorfie, 23. w Klingenthal, 22. w Willingen, 26. w pierwszej Planicy). Nie zawsze przechodził kwalifikacje, a często – czemu trudno się dziwić Mika Kojonkoski w ogóle go nie wystawiał. Sympatyczny Bernar zawiódł nadzieje swoich wielbicieli, ale zawsze może powrócić do światowej czołówki.
28. Harri Olli (Finlandia) – 176 punktów (3/+8) – 15.01.1985
Harri Olli sprawił w tym sezonie olbrzymią sensację. Z pozycji zawodnika, na którego nikt nie stawiał zdobył srebrny medal indywidualnie na skoczni dużej podczas MŚ w Sapporo – przegrał z Ammannem tylko notami o 0,2 punktu (Szwajcar to jednak stylista i mimo gorszej odległości pokonał Olliego). Zdarzył się Finowi "dzień konia", ale i w PŚ spisywał się całkiem nieźle. Na osiemnaście startów trzy razy w pierwszej "10" (piąty w Vikersund, siódmy w ostatniej Planicy – niech to będzie jakiś prognostyk przed MŚ w Lotach oraz dziesiąty w pierwszym Titisee), tyle samo razy w drugiej (17. w Oberstdorfie podczas Turnieju, 20. w pierwszym Oslo, 18. w drugiej Planicy), kilka razy w trzeciej (21. w Innsbrucku, 28. w Bischofshofen, 30. w Zakopanem, 27. w ostatnim Oberstdorfie, 30. w Kuopio, 29. w drugim Oslo, 21. w pierwszej Planicy). Generalnie niespodzianką jest to, iż mimo że Finowie mają Ahonena czy Hautamaekiego honoru ich na MŚ obronił właśnie ten 22 latek.
27. Robert Kranjec (Słowenia) – 179 punktów (6/-11) / 16.07.1981
Kranjec to dla mnie niemal archetypowy skoczek, o wielkiej klasie, ale nierównej formie i słabej konstrukcji psychicznej. Tak zmiennego i chimerycznego zawodnika nie pamiętam w ostatnich sezonach. Początek obiecujący: Kuusamo ciężko brać poważnie (tam dalekie miejsce), niemniej 18. i 17. miejsce w Lillehammer i 20. w pierwszym Engelbergu oznaczały niezłą (choć nie najwyższą) formę Roberta. Ale po porażce w drugim – jak to nieraz z Kranjecem bywało – coś się zacięło i Słoweniec zaczął skakać słabiej. W Turnieju 4 Skoczni skakał we wszystkich konkursach, punkty zdobywając jedynie w Ga-Pa (26. miejsce). Po nich – podczas lotów w Vikersund – bardzo dobrze (13. pozycja) – co potwierdzało, że na mamutach Robert czuje się po prostu najlepiej. W Zakopanem był siedemnasty (ale jaki to był konkurs wie każdy), niemniej w niemieckiej części fatalnie – tylko dwa razy w "50" (Oberstdorf i Klingenthal), bez punktu. Nie wystartował też na MŚ. W Turnieju Skandynawskim podobnie jak w jego bardziej prestiżowym odpowiedniku – na cztery starty tylko jeden z punktami (23. w Kuopio), niemniej – jakoś spokojny byłem o jego starty w Planicy. I rzeczywiście – w pierwszych dwóch konkursach otarł się o podium (skończyło się na pozycjach czwartej i siódmej, mimo świetnych pierwszych skoków), w trzecim zawiódł (23.) – ale i tak sezon skończył na miejscu wyższym, niż wynikałoby to z formy, jaką prezentował przez większość czasu.
26. Noriaki Kasai (Japonia) – 182 punkty (16/-5) / 06.06.1972
Drugi najstarszy zawodnik, który zdobył punkty w minionym sezonie (za Okabe). Szesnasty raz widzimy jego nazwisko w tabeli PŚ – wyrównał (razem z Hoellwarthem) tym samym osiągnięcie Roberto Cecona. Skakał dość nierówno, ale na stosunkowo wysokie miejsce wystarczyło. Do Turnieju 4 Skoczni pokazał się tylko w Kuusamo – tam nie zdobył punktu. W Oberstdorfie nie skakał, a w Ga-Pa… dostał wyjątkowo dobry wiatr i w jednoseriowych zawodach wskoczył na najniższy stopień podium (osiągając najdłuższy skok). W pozostałych dwóch konkursach zdobył tylko 3 punkty w Innsbrucku. Następnie oglądaliśmy go w Niemczech – słabo tylko w pierwszym Titisee, za to w pozostałych niezłe wyniki w drugiej dziesiątce (15. w drugim Titisee, 17. w Klingenthal, 15. w Willingen). Na MŚ indywidualnie słabo, zaś w drużynie wywalczył brązowy medal. Po MŚ bardzo dobre wyniki w Turnieju Skandynawskim – w Lahti dziewiętnasty, wpadka w Kuopio (36.), w Oslo dziewiąty i dwunasty. Finałowe loty w Planicy już bez fajerwerków – miejsce 37., 28. i 24. W sumie jak na zasłużonego zawodnika będącego blisko końca kariery – sezon naprawdę udany.
25. Joerg Ritzterfeld (Niemcy) – 187 punktów (6/+31) / 28.06.1983
Ritzerfeld to pozytywne zaskoczenie. Zwykle zawodnik drugiego planu, w minionym sezonie był mocnym i pewnym punktem w ekipie. Widzieliśmy go w dwudziestu dwóch konkursach – w większości z nich zdobywał punkty. Co znamiennie – nigdy nie był w pierwszej "10", co przy tak wysokim miejscu w PŚ jest ewenementem (szczerze mówiąc nigdy nie prowadziłem statystyk, czy ktoś wyżej sklasyfikowany w generalce nie zmieścił się w pierwszej dziesiątce konkursu – niemniej mam zamiar takie badania przeprowadzić). Rozpoczął od dwudziestego miejsca w Kuusamo, w Lillehammer dwudziesty szósty i piętnasty, w Engelbergu – osiemnasty i dziewiętnasty. Miał szanse na wysokie miejsce w Turnieju 4 Skoczni – po dwunastym miejscu w Oberstdorfie, dwudziestym trzecim w Ga-Pa i dwudziestym szóstym w Innsbrucku, stał się ofiarą systemu KO w Bischofshofen – przegrał tam z młodym Innauerem. Po Turnieju rezultaty podobne – głównie druga i trzecia dziesiątka: w Vikersund dwudziesty, w Zakopanem jedenasty, w Oberstdorfie dwudziesty czwarty i dwudziesty pierwszy, w Titisee tak samo, ale… w odwrotnej kolejności. Natomiast zawiódł w Klingenthal (46.!) i Willingen – dwudziesta siódma lokata. Wobec takich wyników na MŚ indywidualnie piętnaste na dużej i dwunaste na średniej miejsce nikogo dziwić nie mogło. Po MŚ spuścił z tonu – w Turnieju Skandynawskim punkty zdobył tylko w Lahti (22. miejsce) i loteryjnym Oslo (23.). Do pierwszych dwóch konkursów w Planicy się nie zakwalifikował (porażka sezonu), zaś w finałowym był dwudziesty szósty. Nie zmienia to faktu, iż widzieliśmy najlepszy sezon w karierze Niemca.
24. Sigurd Pettersen (Norwegia) – 210 punktów (6/+11) / 28.02.1980
Pettersen zaliczył znacznie lepszy sezon niż przed rokiem, ale… to jeszcze nie to. Skakał bardzo nierówno. Nie zawsze wchodził do "50", ale w przeciwieństwie do Ritzerfelda miewał naprawdę wspaniałe przebłyski. Wystąpił tylko w piętnastu konkursach, w dwóch stając niemal na podium (czwarte miejsca w Willingen i na koniec sezonu w Planicy). Punktował oprócz tego w Kuusamo (15.), drugim Lillehammer (27.) – słabe starty przed Turniejem Czterech Skoczni sprawiły, iż Mika nie powołał Sigurda na tą imprezę – obu konkurach w Titisee (20. i 11.), Kuopio (19.), pierwszym Oslo (11.) i lotach w Planicy (19. i 22.). Pojechał – po świetnym rezultacie w Willingen na MŚ, ale po słabym starcie na K120 Kojonkoski nie wystawił go – chyba słusznie – do drużyny…
23. Jernej Damjan (Słowenia) – 225 punktów (4/+2) / 28.05.1983
Damjan przed dwoma laty był w "15" PŚ, niemniej całkiem dobre wrażenie (okraszone pierwszymi podiami w karierze) wywarł na fanach skoków w minionym sezonie. Początek sezonu miał spisany na straty – ledwie jeden dobry start (ósme miejsce w pierwszym Lillehammer), poza tym 27. w Kuusamo, 29. w drugim Lillehammer, 22. w Oberstdorfie, przy ośmiu rezultatach poza "30". Coś zatrybiło w Willingen – trzecie miejsce to pierwsze podium w karierze Słoweńca. Na MŚ jednak skakał słabo, a i po nich nie najlepiej (w Turnieju Skandynawskim na cztery starty tylko dwudziesta trzecia pozycja w Lahti i dwudziesta siódma w pierwszym Oslo). Sezon jednak zakończył godnie – w pierwszej Planicy był znów trzeci, w następnych – jedenasty i dwunasty. W przyszłym sezonie – może znów piętnastka.
22. Jakub Janda (Czechy) – 253 punkty (11/-21) / 27.04.1978
Janda po spektakularnym zwycięstwie w PŚ 2005/06 zawiódł na całej linii! Żadnego miejsca na podium, niewiele w pierwszej dziesiątce (5. w drugim Engelbergu, 4. w Kuopio), zwykle w drugim i trzecich dziesiątkach, rzadko (jak w Kuusamo, ostatnim Oberstdorfie i obu konkursach w Oslo) – poza "30". A poza tym – różnie: w Lillehammer dwudziesty trzeci i szesnasty, w pierwszym Engelbergu czternasty, w Turnieju Czterech Skoczni miejsca 21., 13., 19. i 27. (dziewiętnasty w generalnej), w Zakopanem dwudziesty drugi, w pierwszym dodatkowym Oberstdorfie dwudziesty piąty, w Titisee szesnasty i siedemnasty, w Klingenthal szesnasty, w pierwszym Willingen dwudziesty piąty, tak samo w Lahti. Na MŚ bez rewelacji, w lotach w ogóle nie skakał (co nie dziwi). Nieźle? Nie! Jak na Jandę beznadziejnie. Wypadek przy pracy, czy końcówka kariery? To pytanie pozostawiam otwarte.
21. Dimitry Ipatov (Rosja) – 260 punktów (4/+50) / 30.06.1984
Ipatov zrobił kolosalne postępy (co widać po awansie w rankingu PŚ). Z przeciętniaka stał się skoczkiem klasy niemal światowej. Początek sezonu miał niemrawy. W pierwszych sześciu konkursach tylko dwudzieste siódme miejsce w pierwszym Lillehammer i dwudzieste piąte w drugim Engelbergu. Od Ga-Pa rozpoczęła się poprawa (był tam siedemnasty). W Innsbrucku Ipatov był dwudziesty drugi, zaś w Bischofshofen zanotował na długo ostatni zły rezultat. Potem było nieźle: 22. w Vikersund, 18. i 24. w Oberstdorfie, 14. i 23. w Titisee, 9. w Klingenthal (pierwsze w karierze miejsce w pierwszej "10") i 20. w Willingen. Dobrze wypadł na MŚ, gdzie na K120 był siedemnasty, a na K90 – dziewiąty. Rosjanie wówczas zawiedli w drużynie (szósta pozycja), ale nie Ipatov był winny. W Turnieju Skandynawskim Rosjanin wypadł bardzo dobrze – piąty w Lahti, trzynasty w Kuopio, siódmy i trzynasty w Oslo – co dało mu wysokie, piąte miejsce w łącznej klasyfikacji. Finał sezonu słaby – w Planicy 33., 31. i 20. Niemniej – naprawdę starty Ipatova mogły się podobać. O sile Rosjan Steierta świadczy fakt, iż na wysokim – 21 miejscu – był dopiero trzecim z Rosjan.
CDN