Po konkursach Pucharu Świata w Zakopanem tradycyjnie odbyły się konferencje prasowe z udziałem pierwszej trójki. Przynajmniej tak było w pierwszy dzień, w drugim dniu bowiem zjawił się sam Simon Ammann, za to była też dodatkowa konferencja z udziałem trenera polskiej kadry skoczków Łukasza Kruczka, trenera Adama Małysza Hannu Lepistö oraz prezesa Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusza Tajnera.
Trzeba przyznać, że konferencje prasowe po obu konkursach w Zakopanem zdominował temat Igrzysk Olimpijskich. Co prawda nie wszystkie pytania dotyczyły bezpośrednio zawodów w Vancouver, niemniej przynajmniej pośrednio nawiązywały do tej imprezy.
Po pierwszym konkursie Gregor Schlierenzauer nie krył zadowolenia ze swej - co tu dużo kryć - znakomitej postawy. Potwierdził, iż przerwa w zawodach była mu potrzebna, gdyż - jak stwierdził Alexander Pointner - skakał najlepiej w całym sezonie. Schlierenzauer zaprzeczył, jakoby już teraz osiągnął szczyt formy, niemniej dość ostrożnie wypowiadał się na temat swoich szans olimpijskich zasłaniając się też młodym wiekiem i wieloma jeszcze szansami w karierze.
Simon Ammann zaskoczył nieco uczestników konferencji stwierdzeniem, iż początkowo chciał odpuścić zawody w Zakopanem, ale z powodu wyjątkowości miejsca, a także nerwów, o które mogłaby go przyprawić absencja w polskich konkursach, bardzo cieszy się, że jednak tu przyjechał. Na pytanie, czy jego celem nadrzędnym są Igrzyska Olimpijskie, czy Puchar Świata nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi - niemniej stwierdził, iż zwycięstwa na Igrzyskach nie da się porównać z niczym innym.
Zdecydowanie najmniej pytań otrzymał Thomas Morgenstern. Niemniej zapowiedział walkę o obronę tytułu mistrza olimpijskiego na dużej skoczni, który to tytuł, jak pamiętamy, wywalczył w Turynie.
Dzień później pojawił się tylko Simon Ammann (Austriacy już byli w drodze na lotnisko). Mówiono też o obecności Adama Małysza, jak nie na pierwszej, to na drugiej konferencji - ostatecznie mistrz w ogóle się nie pojawił. Rozmowa z Ammannem trwała raczej krótko. Sympatyczny Szwajcar pół żartem, pół serio zauważył, że skocznia w Zakopanem jego najlepszą przyjaciółką nie jest i że obiecuje sobie, że jak wreszcie na niej wygra, to już tutaj nie wróci. Docenił też klasę Adama Małysza i pokazał, że mimo porażki ze Schlierenzauerem bardzo cieszy się z kolejnego rekordu skoczni.
Ciekawy przebieg miała za to konferencja dodatkowa. Łukasz Kruczek zasypywany pytaniami o formę na Olimpiadę oraz - co nie powinno dziwić - o słabą formę polskich skoczków podczas konkursów na Wielkiej Krokwi nie próbował się łatwo usprawiedliwić, zapowiedział dodatkowe treningi w celu osiągnięcia powtarzalności oraz ogłosił, iż kadra olimpijska wystartuje w całości tylko w Klingenthal, zaś na mamucie w Oberstdorfie Adam Małysz z zawodnikami, którzy do Kanady nie polecą. Bronił za to pomysłu wystawiania zawodników w Sapporo tłumacząc to koniecznością walki o punkty PŚ oraz - w konkursie drużynowym - wyższym numerem startowym i co za tym stoi - brakiem konieczności startowania na wychłodzonym rozbiegu, na którym nie da się osiągnąć wysokich prędkości. Dość asekurancko podszedł do ewentualnej szansy medalowej, zapowiadając walkę o najlepsze wyniki, ale też uzależniając je od formy rywali i aklimatyzacji.
W bardziej optymistycznym tonie wypowiadał się bardzo wyluzowany i wyjątkowo rozmowny trener Lepistö. Jego dość długie wypowiedzi dotyczyły konieczności dopracowywania wszystkich drobnostek treningowych, w celu poprawy wyników Małysza. Fin potwierdził, iż forma budowana jest na Igrzyska i mimo wpadek w połowie sezonu wszystko jest już na dobrej drodze. Trener także w pytaniu o analogie z rokiem 2007 raczej nie był skłonny do porównań - przypomniał, iż wówczas Adam nie musiał borykać się z kontuzją, a także nie miał aż tak znaczących wpadek.
Prezes Tajner wypowiadał się jedynie na temat szans medalowych w innych dyscyplinach pod egidą PZN. Nie powinno dziwić, że właściwie jako jedyną szansę medalową wskazał Justynę Kowalczyk.