11 czerwca br. Polskę odwiedził zespół The Kroisos. Po miesiącach zapowiedzi i przesuwania terminów, sportowcom wreszcie udało się spełnić swoje muzyczne marzenie. Przybyli - do Warszawy i Katowic; zagrali - najlepiej jak potrafili; odjechali - prosto do Drezna na ostatni koncert w tej sesji, kolejna w planach już w sierpniu.
Z punktu widzenia zespołu występy były udane, zwłaszcza etap katowicki okazał się najbardziej szczęśliwy. Ville Kantee, wokalista grupy, nie miał tam najmniejszych problemów z 'akomodacją' głosu. W Warszawie i Dreźnie pierwsze utwory można podsumować w jeden tylko sposób: 'Szybko, niech ktoś dzwoni po lekarza, on się zaraz udusi'.. Wielu profesjonalnych piosenkarzy musi zmierzyć się z koncertową tremą, wielu traci głos na scenie, inni - jak Ville - podczas występu live absolutnie nie są w swoim żywiole.. ale tylko przez kilka minut, dopóki nie 'złapią' kontaktu z widownią.
Koncerty The Kroisos w Polsce minęły pod znakiem pośpiechu. Lądowanie w samo południe, szybki transfer do hotelu, lunch z dziennikarzami, o 15:30 Starówka wywiad, spotkanie z sympatykami oraz laureatkami naszego konkursu: Kingą i Pauliną, 17:00 wyjazd na próbę dźwięku, następnie ogólne napięcie przedkoncertowe, start 20:00, wejście na scenę przed 22:00, kilkadziesiąt minut grania, wywiady, autografy, północ.. a noce letnie krótkie, a rano trzeba spakować się i dojechać do Katowic, na kolejną próbę dźwięku, kolejny koncert i kolejną porcję sympatyków. Typowa rozpiska rockmanów w trasie.. czy tak właśnie chcą żyć? Czy to jest ich plan B na całą resztę po skokach narciarskich? Czym inspirują się, tworząc coraz to lepszą muzykę, w jaki sposób pragną doskonalić się w przyszłości? Na te i wiele innych pytań odpowiedzi szukajcie w poniższym wywiadzie. Niniejszym prezentujemy część pierwszą.
Wywiad przeprowadzili: Magdalena Kobus, Tomasz Adamczyk (Skokinarciarskie.pl & eSkijumping.com) oraz Jakub Królikowski (Eurosport, Małyszomania)
Moderacja: Magdalena Kobus
Zdjęcia: Paweł Stawowczyk
The Kroisos: Ville Kantee (Ville), Jussi Hautamaeki (Jussi), Jarkko Saapunki (Jake) oraz Olli Happonen (Opa)
Jakie są Wasze pierwsze wrażenia z pobytu w Warszawie? Aura dopisuje, a nastroje?
Ville: Te dziesięć minut pobytu w centrum minęło zaskakująco szybko. Szalenie nam się tutaj podoba..;-)
Zwłaszcza, że na oglądanie Starówki zaprosimy Was dopiero po tej rozmowie..
Opa: Niemniej jednak kafejki i ogródki piwne macie bardzo ładne..
Jake: A architektura miasta kojarzy się z Helsinkami..
Przed Wami jeszcze Katowice, niestety ominiecie architektoniczną perełkę czyli Kraków.. czy jest szansa, że w najbliższym czasie zagracie w innych miastach Polski?
Jake: Wszystko zależy od naszych zdolności organizacyjnych i finansowych. Jeśli plany ułożą się po naszej myśli, jest spora szansa na to, że zagramy w Krakowie i Zakopanem już pod koniec sierpnia.
Po tej przyjemnej rozgrzewce słownej, przejdźmy do konkretów.. na początek EMOCJE. Wasza najnowsza płyta promowana jest właśnie pod szyldem emocji wyrażanych poprzez muzykę. Słuchając Panda Eyes odnosi się wrażenie, że do czynienia mamy z pełnowartościowym koktajlem emocjonalnym.. i to nie tylko na płaszczyźnie miłości/nienawiści. Jak porównalibyście emocje na scenie z emocjami doświadczanymi na arenie sportowej. Czy są jakieś paralele, czy mamy do czynienia z zupełnie inną kompozycją uczuciową?
Ville: Ja osobiście jestem w dużo większym stresie wychodząc na scenę, by grać i śpiewać. Na początku nie mogę opanować zdenerwowania, wydaje mi się, że za moment zostaniemy wygwizdani lub obrzuceni niewybrednymi epitetami. Na szczęście po kilku minutach, 2-3 piosenkach, cały ten balast opuszcza mnie, łapię kontakt z publicznością i czuję się po prostu szczęśliwy. W skokach jest zupełnie inaczej. Wbrew pozorom, z punktu widzenia skoczka wszystko dzieje się mniej dynamicznie, a najgorszym wrogiem zawodnika jest oczekiwanie na swoją kolej. Później już tylko wykonuje się coś, co ćwiczyło się wielokrotnie. Automatyzm skoku oraz maksymalne skupienie sprawiają, że moment ‘pokazowy’ to dwa inne światy: świat widowni i świat sportowca, a na scenie te dwa światy muszą się łączyć.
Słuchając Waszej pierwszej płyty Crap Collection vol. 1 i porównując ją z najnowszym krążkiem Panda Eyes, nie sposób nie zauważyć, że przez ostatnie 3-4 lata, nastąpił u Was ogromny postęp w sferze muzycznej, Ville śpiewa też znacznie lepiej, a bas Jussiego często wchodzi na pierwszy plan..
Jussi: Wreszcie nauczyłem się grać po prostu..
Przeszliście długą drogę, a jednak przez ostatnie lata paradoksalnie ćwiczycie dużo mniej, gdyż każdy z Was zajęty jest swoją pracą zawodową.
Ville: Gramy wspólnie już wiele wiele lat, przez ten czas zmienialiśmy nazwy i skład niemniej jednak te początki są dla nas tak żenujące, że lepiej pozostawić pewne kwestie w rozdziale pt : Szaleństwa młodości. Powoli dojrzewamy muzycznie i liczymy na dalszy rozwój…
Jake: Faktycznie trudno jest godzić pracę zawodową z muzykowaniem, zwłaszcza gdy trzeba umówić się na próbę, a tu okazuje się, że każdy z nas przebywa właśnie w innym kraju.. plusy i minusy osobnych karier sportowych..
Opa: Kiedyś jednak będziemy wyłącznie muzykami.. (śmiech) i wtedy pokażemy na co nas naprawdę stać… (śmiech)
zobacz zdjęcia The Kroisos w Warszawie »
CDN