Kazuyoshi Funaki: W Japonii skoki to sport niszowy. Liczą się przede wszystkim sporty letnie np. baseball. Zawody zimowe odbywają się głównie w Europie, więc japońscy skoczkowie są znani właśnie tam, a nie w Japonii. Dlatego też nie jest łatwo pozyskać sponsorów dla sportów zimowych. Na zawody w naszym kraju przychodzi bardzo mało osób, choć zdarza się, że nasi kibice pochodzą z Okinawy (archipelag na samym południu Japonii, gdzie nie ma zimy).
SNC: Jak wspominasz Nagano 1998? Zdobyłeś wtedy złoto i srebro olimpijskie...
K.F.: Z wielką nostalgią. To było dla mnie bardzo ważne doświadczenie. Dzisiejsze skoki są już inne niż wtedy... Na słabszą formę wpływa to, że do Japonii wszelkie nowinki techniczne dochodzą ze znacznym opóźnieniem. Kombinezony, narty - wszystkie te zmiany, jakie zaszły po Nagano, Japończycy przyjęli za późno. Z tego powodu są teraz w złej dyspozycji. Jeśli Japoński Związek Narciarski nie będzie szybciej zapoznawać się ze zmianami zachodzącymi w Europie, to nic się nie zmieni. Ja trenuję z fińskim trenerem (Ari-Pekka Nikkola - przyp. redakcji), dzięki czemu mam szybki dostęp do wszelkich nowinek technicznych - czyli takich rzeczy, jak najnowszej generacji sprzęt. Nowinki te najszybciej znamy ja i Kasai (także mający trenera z Europy). Reszta zawodników japońskich nie ma takiej możliwości. Różnica jakościowa w sprzęcie przekłada się bezpośrednio na wyniki. Dlatego działacze japońscy naciskają na mnie, żebym zdradził im te informacje. Ale ja sam opłacam trenera, za własne pieniądze. Nie chcę im tego zdradzać. Dziś informacje są towarem. Tak jak w Formule 1 dobranie odpowiednich opon jest bardzo ważne, tak w skokach kombinezony i narty. Od jakości tych dwóch rzeczy zależeć może długość skoku. Na lepszym sprzęcie można osiągnąć nawet o 10 metrów lepszy rezultat, przy tych samych warunkach atmosferycznych.
SNC: Zdobyłeś już taki sprzęt?
K.F.: Narty mam dosyć dobre, ale kombinezon nadal jest starej generacji. Kombinezony szyje mi firma "Descente", która od początku mojej kariery jest moim sponsorem. Mimo, że nie jest to sprzęt najwyższej klasy, skaczę w nim z sentymentu. Muszę to jednak zmienić. Od teraz staram się zdobywać najlepszy sprzęt na rynku.
SNC: Które zawody uważasz za najważniejsze dla skoczka? Puchar Świata, Olimpiadę, a może inny turniej?
K.F.: Olimpiadę ogląda inna publiczność niż zwyczajni fani skoków. Często są oni z krajów, w których nie ma zimy ani śniegu. Dlatego IO mają dla mnie największe znaczenie.
SNC: A nie odpowiadasz tak, bo sam wygrałeś Igrzyska?
K.F.: Na pewno trochę tak, bo wiem jakie to uczucie.
SNC: Co czuje sportowiec wygrywając IO, i to w dodatku przed własną publicznością?
K.F.: Wtedy na konkursy przyszło dużo osób, które na co dzień nie interesowały się skokami i to było niezwykłe. Po tym jak wygraliśmy, kibice nabrali entuzjazmu, to było wspaniałe.
SNC: Czy to trwa do tej pory?
K.F.: Nie. Po Nagano ta euforia się skończyła. Skoki zostały zapomniane. Dużo osób, jeżeli już ogląda skoki, to tylko w czasie Olimpiady. Dlatego uważam, że IO są tak niezwykłe...
Mimo że w Japonii zawodnicy sportów zimowych są ignorowani, ja nigdy nie żałowałem, że nie zostałem baseballistą. Jako skoczek mam szansę podróżowania po Europie. Lubię Europę bardziej niż Amerykę, z której pochodzi baseball. Chociaż ostatnio nie bywam w Polsce...
SNC: Ubiegłeś mnie trochę. To miało być moje następne pytanie. Dlaczego nie przyjeżdżasz do Polski? Zwłaszcza, że jesteś tu najbardziej lubianym z japońskich skoczków...
K.F.: Naprawdę?
SNC: Tak.
K.F.: Chcę przyjechać do Polski, ale jeśli drużyna ma inne plany, ja nie mogę nic zrobić. Zawody w Zakopanem są zawsze przed konkursami w Japonii. Zamysł naszego trenera polega na tym, że powinniśmy wtedy dłużej przygotowywać się do tych zawodów w ojczystym kraju. Nie zgadzam się z tym. Będąc profesjonalnym skoczkiem trzeba tak samo traktować każde zawody. Bardzo lubię Polskę. Na Wielkiej Krokwi bardzo dobrze mi się skacze. Mam takie skocznie, które lubię, i takie, których nie cierpię. Krokiew należy do tych, na których można sobie dobrze poskakać...
SNC: Czy jest coś, co skłoniłoby japońską drużynę, aby została na zawody w Zakopanem?
K.F.: Jeżeli zmieni się trener, to będzie to możliwe. Tao preferuje zawody japońskie. Gdy trenerem był Vasja Bajc, wszystko zależało od woli zawodnika. Ja kiedyś jako jedyny zostałem w Polsce. Miałem wtedy taką możliwość...
SNC: Kiedyś byłeś uważany za "mistrza stylu". Kto teraz, Twoim zdaniem, zasługuje na to miano?
K.F.: Zasady skoków w ostatnich latach sporo się zmieniły. Odpowiedni punkt wybicia z progu, który kiedyś miał duże znaczenie, teraz stał się mniej ważny. Dziś przez styl skoku rozumiemy nie lot, a raczej sam telemark. Ocena sędziów sprowadza się do jednej kategorii i myślę, że w tej chwili nie ma stylowo doskonałych zawodników. Sprowadzając sprawę stylu do samego telemarku, najlepszy jest według mnie Noriaki Kasai.
SNC: Na Olimpiadzie w Salt Lake City 2002 wnosiłeś flagę olimpijską na stadion na ceremonii otwarcia. Co czułeś w tak uroczystej chwili? Czy miało to dla Ciebie jakieś głębsze znaczenie?
K.F.: Naprawdę czułem się wspaniale! Byłem jednak bardzo zdziwiony tym, że to właśnie mi przypadł ten zaszczyt...
SNC: Czy ktoś Cię jakoś do tego umotywował?
K.F.: Nie poznałem powodu, dla którego zostałem wybrany, ale na pewno chodzi o to, że ktoś musiał reprezentować Azję. Wśród 8 osób, które niosły flagę było tylko dwoje sportowców - ja i Australijka Cathy Freeman.
SNC: Ale wydaje się, że do tej roli zostały wybrane osoby wybitne.
K.F.: Nie uważam, że wybrali mnie właśnie dlatego. Nie uważam się za osobę wybitną. Raczej chodzi o to, że oboje z Cathy Freeman zostawiliśmy ślad w historii sportu, np. tak jak ja zdobyłem medale w Nagano... Wtedy przed Igrzyskami Olimpijskimi zdarzyło mi się jeść lunch z ówczesnym Przewodniczącym Komitetu Olimpijskiego - Juanem Antonio Samaranchem. On wtedy spytał się mnie, czy chcę kontynuować karierę i czy chcę wziąć udział w następnych IO. Ja odpowiedziałem, że tak. Bezpośrednio po tej rozmowie zostałem poproszony o trzymanie flagi.
SNC: Czy będziesz brał udział w IO w Turynie?
K.F.: Tego nie wiem, ale bardzo chcę wziąć w nich udział.
SNC: Od czego to zależy?
K.F.: Od mojej formy.
SNC: A co musisz zrobić, aby znów zacząć dobrze skakać?
K.F.: Teraz pracuję nad tym, aby zmienić mój sposób i styl skakania. Dlatego podjąłem współpracę z nowym trenerem - Ari-Pekką Nikkolą.
SNC: Czy są jakieś różnice w sposobie trenowania między japońskimi, a europejskimi trenerami?
K.F.: Jest wiele różnic. Ten nowy trening przyniesie pozytywne zmiany. Zacząłem trenować w ten sposób w grudniu 2003. Od czerwca 2004 roku będę stale przebywał i trenował w Finlandii, chociaż tam jest trochę zimno... Zrobię wszystko, aby odmienić moje skakanie. Mam nadzieję, że tak samo jak Adama Małysza odmieniła zmiana trenera, tak może zdarzyć się i w moim przypadku. Rozpoczęty teraz trening zaowocuje w przyszłym sezonie.
SNC: Jesteś jednym z najbardziej doświadczonych skoczków. Co myślisz o młodzieży skokowej w Japonii?
K.F.: Dla mnie młody zawodnik to góra 18-latek. W Japonii takich (liczących się) nie ma.
SNC: A Daiki Ito?
K.F.: Hmm, no tak. Daiki ma 18 lat. Myślę, że jego kariera potoczy się dobrze. Niestety, jest to jedyny obiecujący młody zawodnik. Młodszych nie ma...
SNC: Podobno jako młody chłopak kochałeś łowić ryby, czy teraz też to robisz?
K.F.: Nadal lubię łowić, ale robię to tylko w Japonii. Łowię ryby, potem je sam przyrządzam i jem z przyjaciółmi.
SNC: Jaką potrawę umiesz przyrządzić najlepiej?
K.F.: Sashimi.
SNC: Ale przecież sashimi nie jest trudne do przygotowania, to pokrojona, surowa ryba...
K.F.: No, w sumie tak, ale znajomym zawsze smakuje.
SNC: Tak długie zawody jak PŚ powodują nagromadzenie stresu. W jaki sposób rozładowujesz stres? Jak odpoczywasz?
K.F.: Nie jestem wcale zmęczony! Skoki mnie nie męczą. To przyjemne uczucie. Przenosimy się z miejsca na miejsce praktycznie co tydzień - to jest super! Pamiętam, co w którym miejscu jest najfajniejsze. Dobrze mi z tym. Na przykład tutaj w Norwegii wszystko jest drogie (5 kraj na świecie pod względem drożyzny - przyp. redakcji). Drogie jest jedzenie, papierosy, alkohol, a zwłaszcza piwo.... W Japonii, a konkretnie w Sapporo, jest popularny browar. Mimo, że zawody w Sapporo są organizowane co roku, a piwo to jest symbolem miasta (i nazywa się tak samo jak ono - przyp. redakcji), nie reklamuje się na zawodach. W Japonii nie jest przyjęte mieszanie alkoholu ze sportem. Uważam, że to błąd. Gdyby firmy takie jak Browar Sapporo włączyły się w sponsoring skoków, dyscyplina ta wiele by zyskała.
SNC: Dziękuję za wywiad i życzę powodzenia w przyszłym sezonie.
strona o Kazuyoshim Funakim >>
Najbliższe transmisje i programy | ||
teraz w TV |
Eurosport w Player.pl | Engelberg | Studio + 1. konkurs, HS 140 |
teraz w TV |
Eurosport w Player.pl | Engelberg | 1. konkurs indywidualny, HS 140 |
teraz w TV |
TVN | Skoki narciarskie: Puchar Świata, Engelberg - konkurs indywidualny seria 2 |
dzisiaj 17:55 |
TVN | Skoki narciarskie: Puchar Świata, Engelberg - studio sport |
dzisiaj 21:56 |
Eurosport w Player.pl | Engelberg | 1. konkurs indywidualny, HS 140 |
dzisiaj 23:40 |
TVN24 | Strefa kibica - zima kroniki LIVE |
jutro 00:06 |
Eurosport w Player.pl | Engelberg | 1. konkurs indywidualny, HS 140 |
jutro 01:37 |
Eurosport w Player.pl | Engelberg | 1. konkurs indywidualny, HS 140 |
jutro 06:30 |
Eurosport w Player.pl | Engelberg | 1. konkurs indywidualny, HS 140 |
jutro 08:35 |
TVN24 | Strefa kibica - zima LIVE |