Martin Koch w niedzielę po raz pierwszy w życiu wygrał zawody Pucharu Świata na dużej skoczni. Do tej pory udało mu się wygrywać tylko na skoczniach mamucich.
- W tym sezonie większość konkursów odbywało się w trudnych warunkach wietrznych. Przed skokiem nie wiadomo czy poleci się daleko, czy wyląduje na buli. Trzeba po prostu skoczyć i być dobrej myśli. Wiem, że aktualnie jestem w dobrej formie i stać mnie na zwycięstwa. Długo czekałem na pierwszą wygraną w ubiegłym roku w Harrachovie, a teraz doczekałem się pierwszego zwycięstwa na skoczni dużej - po prostu czuję się absolutnie niesamowicie, zwłaszcza dlatego, że jestem na Holmenkollen - podsumował swój start Martin Koch, który znalazł się na liście najstarszych zwycięzców zawodów Pucharu Świata.
Drugie miejsce zajął Severin Freund, który awansował po 1. serii z 10. pozycji.
- Poprzedni rok był dla mnie dużym zaskoczeniem, odniosłem dwa zwycięstwa. W tym roku jeszcze nie wygrałem konkursu, ale osiągam dobre wyniki i jestem zadowolony z mojego miejsca dzisiaj. Oczywiście wynik ten ma również znaczenie dla niemieckiej kadry. W zeszłym roku w czołówce byłem ja, w tym jest jeszcze Richard Freitag, ale reszta zespołu ma też duże możliwości - co udowodniliśmy medalem na Mistrzostwach Świata w lotach narciarskich w Vikersund. Sam jestem zaskoczony naszym wynikiem. Dołożymy wszelkich starań, aby było coraz lepiej.
Dość chimerycznie w tym sezonie skacze Robert Kranjec. Znakomite wyniki przeplata fatalnymi. Mimo tego może ten sezon zaliczyć do najlepszych w swojej karierze. Wygrana na MŚ w lotach, zwycięstwo w PŚ w Bad Mitterndorf, a teraz drugie podium w sezonie.
- Po Vikersund byłem dwa dni w domu. Byłem trochę zmęczony i potrzebowałem czasu na naładowanie baterii. Jestem bardzo zadowolony z trzeciego miejsca w Oslo. Warunki nie były łatwe.